A MOŻEMY MIEĆ ŁABĘDZIA ? – pyta Łusia zasypiając
-Raczej nie.
-A DLACZEGO?
-Bo łabędzie potrzebują stawu.
-AHA…. i zasnęła
A MOŻEMY MIEĆ ŁABĘDZIA ? – pyta Łusia zasypiając
-Raczej nie.
-A DLACZEGO?
-Bo łabędzie potrzebują stawu.
-AHA…. i zasnęła
-A JAK BYM BYŁA KJÓJEM, TO BYM MACHAŁA NOGAMI…
-A JAK BYM BYŁA NAKLEJKĄ, TO BYM SIĘ PRZYCZEPIAŁA…
Wczoraj wieczorem Kajtek sprząta zabawki i dzieli się ze mną takim przemyśleniem:
–JA TO NIE LUBIĘ AŻ TAK BARDZO BAWIĆ SIĘ ZABAWKAMI, TYLKO WOLĘ SIĘ BAWIĆ, ŻE TO JA KIMŚ JESTEM I UDAWAĆ RÓŻNE OSOBY.
– To znaczy, że masz bardzo dużą wyobraźnię.
– A WYOBRAŹNIA JEST WAŻNIEJSZA OD BOGACTWA!
Dziś rano jedziemy do przedszkola:
– A ZERO TO JEST NAJMNIEJ PRAWDA?
-Zero to jest nic.
– A NIESKOŃCZONOŚĆ TO JEST WIĘCEJ OD ZERA?
-O wiele więcej..
– NO NIEKONIECZNIE, BO NIESKOŃCZONOŚĆ TO I MNIEJ I WIĘCEJ…
Kajtek ogląda Domisie i dzieli się refleksją:
DOMISIE TO SĄ TAKIE FABULALNE LUDZIE, PRZEBLANE ZA TAKIE STWOLKI.
Zwierza się też tacie:
JAK DOLOSNĘ TO BĘDĘ WSZYSTKIMI, O 13.00 BĘDĘ BULMISTRZEM, O 15.00 POLICJANTEM, O 18.00 STLAŻAKIEM.
a jak jest czegoś bardzo dużo to według Kajtka jet tego SIEMSET
Kajtek opowiada wymyśloną przez siebie bajkę:
– I TEN REKIN PŁYNĄŁ CICHUTKO, PO CICHUTEŃKU NA PALUSZKACH…
– JA LUBIĘ LOGOPEDĘ, CHCIAŁBYM DZISIAJ TEŻ MIEĆ LOGOPEDĘ. – wyznaje Kajtek wychodząc dziś do przedszkola.
– A jak ma na imię Pani Logopeda Kajtusiu?
– NIE WIEM…A MOŻE ONA MA NA IMIĘ LOGOPEDA?
– A TO JEST LEWKALNIA, A TO ZEBLALNIA.
– Czyli co Kajtusiu?
– TU MIESZKAJĄ LWY A TU ZEBRY.
– A DLA PSÓW BY BYŁA PIESALNIA, A DLA KOTÓW KOTALNIA, A DLA KRÓW BIEDLONKALNIA.
– Chyba dla biedronek?
– NIE BIEDLONKAlNIA DLA KRÓW!– śmieje się Kaj
Emilka spędziła popołudnie na zabawach z Frankiem, okazało się, że oboje czytają (na razie z pomocą dorosłych;)) „Opowieści z Narnii”, całe popołudnie spędzili więc na zabawach w Narnię, dialogi były bezcenne:
– A widziałeś Aslana?
– Nie, no go nie można zobaczyć, to znaczy ja wierzę, że on jest.
– Tak, ja myślę, że Aslan mieszka w Niebie.
– A ja myślę, że może być w każdej szafie.
……
– A może wejdziemy do Narnii, spróbujemy w szafie?
– Dobra
– No i nie minie wcale czas.
– No właśnie jak się wróci będzie ta sama chwila.
– Mamo nie szukaj nas jak będziemy w Narnii.
……
– Ja jestem Piotrem.
– A ja Łucją.
– Ja lubię Łucję.
– No ja też
……
Nie mogli się rozstać i obiecali sobie, że następnym razem spróbują znaleźć przejście w innej szafie…
– A wiecie dzieciaki, że za tydzień pojedziemy nad morze?
– A BĘDZIE WIEJOJYB? – pyta Kaj
– Super, a będą kraby? – docieka Emilka
żeby było jasne jedziemy nad polskie morze, ale może jakieś ciekawe stwory tam spotkamy;)
Dzisiaj za to odbyłam z dziećmi spacer przez pole nad jezioro w Kamionkach, po drodze spotkaliśmy konia, którego dokarmiliśmy owsem i kozę, pomachaliśmy kozie po czym dzieci zaczęły ciekawą rozmowę:
– Jakby ta koza miała męża to by mogła z nim chodzić na randki. – stwierdziła Emi
– A TA KOZA MA MAMUSIĘ?
– Nie Kajtusiu bo to dorosła koza, ona mogłaby mieć synka, albo córeczkę.
– A MA TATUSIA?
– Nie ona mogłaby mieć męża, bo jest już duża.
– A SYNKA?
– Synka tak. – wyjaśniła poważnie Emilka
Koza pozostała na łące żując sobie spokojnie i w samotności trawę…
Kajtek gramoli się na huśtawkę na działce i stwierdza:
– JA BĘDĘ WIOSENNĄ KULKĄ, A EMILKA PSZCZÓŁKĄ MAJĄ.
a po chwili słyszę:
– SILNIE BUJAJ MAMO!